Gothicpedia
Advertisement
Gothicpedia

Poprzednia część: Blog użytkownika:Darek1200/Wojny Rhobara II - część 2


WOJNY RHOBARA II Część 3 -  Znać ścieżkę, to nie to samo co chcieć nią podążać

Wejście do jaskini, góry, niedaleko zamku i miasta Vengard

B: a więc to chciałeś mi pokazać Xardasie? Zwykłą jaskinię?

X: To nie jest zwykła jaskinia, musisz tam wejść sam i to zobaczyć!

B: Czy coś mi grozi w tej jaskini?

X: A czy podążałbyś ścieżką zjednoczenia Myrtany, gdybyś bał się o swoje bezpieczeństwo?

B: Masz rację, w końcu nie ma wojny bez ryzyka.



10 minut później:

X: I co widziałeś w jaskini?

B: Był tam posąg króla Rhobara I. Znalazłem też miecz. Jak go podniosłem, nagle znikąd pojawił się jakiś potwór, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Jego groźne spojrzenie było przerażające. Myślałem że już po mnie, ale użyłem tego miecza i potwór padł od jednego cięcia. Wiedziałeś co mnie tam czeka i nic nie powiedziałeś? Przecież mogłem zginąć!

X: Ale żyjesz. Czy wiedząc co Cię czeka, zrezygnowałbyś z wejścia do jaskini?

B: Nie, masz rację. Jak mógłbym marzyć o zjednoczeniu Myrtany, równoczesnie bojąc się wejść do pierwszej lepszej groty.

X: Otóż to. A miecz który znalazłeś, to nie bylejaki miecz. To miecz królewski. Ten sam który dzierżył Rhobar I i którym pokonał bestię. Skoro i Ty sobie poradziłeś, to znaczy że jesteś go godny. Teraz już wiesz co masz robić. Na drodze do zjednoczenia Myrtany stoi Ci już tylko Geldern.

B: Myślisz, że naprawdę powinienem tam iść? Lee mnie ostrzegał przed tym i mówił, że Balor z Geldern jest przebiegły i nie zna honoru.

X: Więc wróć do jaskini i odłóż miecz

B: Dobra, nie było tego pytania. Ale skąd wiedziałeś o tym mieczu Xardasie?

X: Chyba nie myślisz, że w klasztorze w Khorinis marnuję czas na zabawę w ubijanie ścierwojadów deszczem ognia?



DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ. Geldern, siedziba Balora, władcy miasta.

Gwardziści Balora rzucają się na Bezimiennego. Walka jest szybka. Kilkoma szybkimi ruchami Bezimienny kładzie wszystkich strażników, a następnie jednym cięciem kładzie trupem samego Balora. Mieszkańcy słyszący odgłosy walk wychodzą na dziedziniec świątynny, wtedy widzą Bezimiennego wychodzącego z podniesionym mieczem.


Bezimienny: -Wasz przywódca zaprzedał duszę Beliarowi. Do tego niehonorowo próbował mnie zabić wraz ze swoimi gwardzistami. Moja moc jednak pochodzi bezpośrednio od Innosa i jest potężniejsza. Do przywrócenia potęgi i chwały Myrtany już tylko jeden krok, czy jesteście ze mną?

Wtedy zgromadzeni mieszkańcy uklękli i przysięgli wierność Bezimiennemu, nazywając go królem Myrtany. Bramy miasta zostały otwarte i wjechał do niego generał Lee ze swoimi oddziałami.

L: Panie, jak dobrze Cię widzieć. Bałem się najgorszego, już miałem dać rozkaz do szturmu na miasto.


B: Na szczęście jak widzisz, wszystko się dobrze skończyło. Ale mamy pilniejsze sprawy. Trzeba się zając wojskiem Varrantu, które zdradziecko chce nas zaatakować od tyłu


L: Nie musisz się już tym martwić, przed chwilą dotarł do mnie goniec od Lorda Hagena. Nagły sztorm zatopił znaczną część floty Varrantu, zaś te oddziały, które wylądowały koło Cape Dun zostały pobite przez Hagena wraz z paladynami. Niestety Lukkor czmychnął jak tchórz z resztą swoich zdradzieckich psów.


B: Teraz już nikt nie zakwestionuje naszej władzy w Myrtanie. Możemy wracać do Vengardu.


L: A więc to nareszcie koniec? Po ponad 2 latach walk wreszcie zaznamy spokoju?


B: Nie drogi Lee, to koniec początku. Myrtana została zjednoczona, ale z każdej strony otaczają nas wrogowie. Narazie jesteśmy za słabi, żeby stawić im czoła, musimy się skupić na obronie granic.


L: Obronę granic? Barbarzyńcy z północy nie ośmielą się zaatakować, zbyt pochłaniają ich kłótnie między klanami, a Varrant otrzymał cios, po którym sie prędko nie podniesie.


B: Nie lekceważ Varrantu. Nie są głupi i nie odpuszczą. Stracili swoje wpływy w Myratnie, a u granic wyrósł im silny konkurent. Zaatakują szybciej niż myślisz. Napewno nie odpuszczą Geldern. Bo nie wiesz tego, ale okazało się, że Balor był ich sojusznikiem. Musimy zabezpieczyć granicę. Trzeba wybudować nowy zamek, na ujściu rzeki koło świątyni Trelis. Zamek ten będzie strzegł przejscia do Varrantu i zabezpieczy naszą granicę. Ale nie tylko Varrant nam zagraża. Zapomniałeś o Argańczykach, którzy będą chcieli zająć Khorinis i odciąć nas od źródła potęgi, magicznej rudy z których wyrabiana jest broń dla nielicznych jeszcze paladynów.


L: Ale jak chcesz Panie, powstrzymać Argańczyków?


B: Stocznia w Vengardzie jest już na ukończeniu.


L: Ależ Panie, stocznia w Vengardzie jest za mała. Minie wiele lat zanim będzie można w niej budować fregaty


B: Fregaty to tylko trzon floty i samymi fregatami nie wygramy wojny. Stocznia w Vengardzie wspomoże tą we Wschodnim Archipelagu, budując mniejsze okręty, jak kogi, a być może również karawele.


L: A co z produkcją statków handlowach?


B: To będzie zadanie dla portu w Trelis, który będzie dodatkowo osłaniany przez twierdzę.


L: Panie, czy istnieje jakaś rzecz, o której nie pomyślałeś, lub nie przewidziałeś?


B: Zapewne całe mnóstwo, oby nie przyszło nam zbyt szybko się o nich dowiedzieć.

Nagle słychać szlochanie, Lee z Bezimiennym wbiegają do bocznej komnaty, następnie Bezimienny otwiera zablokowaną od zewnątrz szafę. W środku widać młodą, płaczącą kobietę.


Bezimienny: Co się stało?


Kobieta: Mój ojciec... on... on Was zabije... on wszystkich zabije...


B: spokojnie Pani, o kim mówisz?


Kobieta: O moim ojcu. Nazywa się Balor. Sprzedał duszę Beliarowi. On chce zabić wszystkich.


B: Spokojnie, Barol nie żyje. Jak się nazywasz?


Kobieta: Chwała niech będzie Innosowi. Nazywam się Esmeralda. Próbówałam powstrzymać ojca, dlatego mnie zamknął tutaj. Miałam być złożona w ogierze Beliarowi.


B: Spokojnie, już nic Ci nie grozi, jesteś bezpieczna


Esmeralda: Dziękuję Ci Panie za ratunek. Jesteś moim wybawcą. Ale błagam, nie zostawiaj mnie tutaj.


B: W porządku, zabiorę Cię ze sobą do Vengardu E: Dziękuję Ci, mój wybawco.



2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ Vengard, komnaty królewskie Generał Lee wchodzi do kwatery Bezimiennego

L: Panie, przynoszę wieści


B: Słucham generale?


L: Lukkor dokonał rajdu na nasze ziemie.


B: Duże straty?


L: Na szczęscie nie. Zmierzał w stronę Geldern, jednak twierdza w Trelis, mimo że jeszcze niecałkiem ukończona, powstrzymała atak, a okoliczni farmerzy zdążyli sie w niej schronić. Spłonęło raptem kilka farm. Niestety spłonął także port w Trelis wraz z drewnianymi dokami.


B: Niech to szlag, to znacznie opóźni naszą budowę floty


L: Niekoniecznie, stocznia w Vengardzie okazuje się, że ma wyższe możliwości przerobowe niż pierwotnie zakładano i nadwyżkę można przeznaczyć na produkcję właśnie statków handlowych


B: Ale nie mamy tutaj żadnego projektu statku kupieckiego, a te co były w Trelis pewnie spłonęły. Zanim tutejsi szkutnicy opracują jakiś nowy, to trochę zajmie.


L: To też niekoniecznie. Wykorzystałem te nadwyżki, by wybudować nowy typ okrętu. Wpadłem na pewien pomysł. Podsunąłem szkutnikom myśl, żeby projekt wojennej karaki zmodyfikować do celów cywilnych. Na ukończeniu jest własnie pierwszy statek takiego typu. Ma dużą przestrzeń ładunkową, a jednocześnie jest silnie uzbrojony jak na okręt kupiecki. Dokładając dodatkowe działa taki statek zachowa pełne właściwości bojowe karaki, ustępując jedynie fregatom. W zależności od potrzeb będzie można łatwo zwiększyć możliwości ładunkowe kosztem uzbrojenia, a jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie można łatwo przezbroić taki statek w okręt wojenny, jednocześnie wciąż zachowując bardzo dużą przestrzeń ładunkową. Pierwszy statek będzie gotowy za maksymalnie tydzień. Jeśli nie pomyliłem się w obliczeniach, to nawet przy obciążeniu statki tego typu będą najszybsze we flocie. W tym celu zostało zmniejszone zanurzenie oraz dodany został trzeci maszt. B; Lee, jesteś geniuszem. Ale wytłumacz mi, jak to się stało, że nie widzę tego statku ze swoich komnat? L: ależ widzisz Panie, to ten pierwszy z prawej, wygląda jak zwykła karaka, nie licząc dodatkowego masztu


B: Muszę więc przyznać że przeszedłeś samego siebie


L: To da dodatkową przewagę, bo czy wrogie okręty, czy pirackie, będą miały problem z odróżnieniem okrętów wojennych od statków handlowych. Panie, musisz wymysleć imię dla pierwszego statku.


B: Moja pierwsza myśl, jest tylko jedna. Esmeradla


L: Wspaniale Panie, już niedługo Esmeralda wyruszy w pierwszy rejs. A przy okazji, chciałbym coś zasugerować.


B: Tak?


L: Odnoszę wrażenie, że z Esmeraldą bardzo przypadliście sobie do gustu. Ona Cię uwielbia.


B: Twoja moc obserwacji jest nie do podważenia, ale co w związku z tym?


L: Nie myślałeś może Panie... o ślubie?


B: Przecież król nie może... zaraz... czemu nie? masz rację. Ale jak mam być królem, to nie mogę wyjść za tego kogo chce, to musi być decyzja strategiczna, najlepiej umacniająca jakiś sojusz.


L: No własnie, Esmeralda jest córką Balora, władcy Geldern. Poślubiając ją, a najlepiej łącząc uroczystość koronacji z weselem, dokonasz także symbolicznego zjednoczenia Myrtany. Nikt nie będzie mógł podważyć Twojej władzy.


B: Czy Twój umysł... nie przytłacza Cię czasem?


L: Uczę się strategii od mojego mistrza, Panie


B: Więc chyba uczeń przerósł mistrza. Myrtanę czeka świetlana przyszłość... Wezwij arcymistrza Karrypto, poinstruuję go w sprawie uroczystości




Link do częśći 4: https://gothic.fandom.com/pl/wiki/Blog_u%C5%BCytkownika:Darek1200/Wojny_Rhobara_II_-_cz%C4%99%C5%9B%C4%87_4

Advertisement